Na wstępie warto się zastanowić
Zanim zaplanujemy nasze cumowanie pomyślmy przez chwilę o tym jak będzie wyglądało odejście z tego miejsca. Może się okazać, że lepiej stanąć gdzie indziej, tam skąd później będzie łatwiej odpłynąć. Wiele współczesnych jachtów śródlądowych jest wyposażanych w ster strumieniowy, ułatwiający manewrowanie w porcie. Jednakże pamiętajmy, że jego skuteczność kończy się w momencie, gdy nieco mocniej zaczyna wiać. Możemy wówczas zapomnieć o tym, że mamy ster strumieniowy. Jego moc będzie zbyt mała, aby przeciwstawić się wiatrowi.
Sam na sam z naturą
Na początek warto zwrócić uwagę na kierunek i siłę wiatru. Jeżeli wieje silny dopychający to lepiej zrezygnować z takiego miejsca. Może okazać się, że pomimo wyrzuconej kotwicy nasza łódka jest wciąż spychana na brzeg, a przybojowa fala powoduje, że jacht tańczy na wodzie, uderzając od czasu do czasu o dno jeziora.
Jeżeli znaleźliśmy już miejsce, w którym nie jesteśmy narażeni na silny dopychający wiatr, możemy rozpocząć manewr podejścia. Do nieznanego miejsca lepiej podchodzić dziobem niż rufą. Możemy trafić w kamień leżący pod wodą, w zwalony pień drzewa czy inną niewidoczną przeszkodę. Dziób jest zdecydowanie mniej wrażliwy na takie uderzenia niż rufa, gdzie mamy przecież płetwę sterową i silnik, elementy dość wrażliwe na uderzenia. Podchodzimy na małych albo umiarkowanych obrotach silnika. Nie ma co się spieszyć. Jeśli trafimy na niewidoczną przeszkodę to nadmierna prędkość może tylko przysporzyć nam kłopotów.
W odpowiedniej odległości od brzegu wyrzucamy z rufy kotwicę. Długość liny kotwicznej powinna być co najmniej pięć razy większa niż głębokość, na której leży kotwica. Po wyrzuceniu kotwicy podnosimy częściowo miecz, a przy samym brzegu podnosimy go całkowicie. Odblokujmy kontrafał płetwy sterowej po to aby uniosła się na płytkiej wodzie.
W trakcie podchodzenia do zalesionego brzegu zwróćmy uwagę na to, czy nie zaczepimy masztem o gałęzie rosnących tam drzew. Po zatrzymaniu jachtu możemy obrócić go rufą do brzegu. To ułatwi wchodzenie i wychodzenie z łódki na ląd. Dobrze jeżeli rufa będzie trzymana przez dwie cumy zaknagowane po obu burtach. Starajmy się, aby jacht nie miał kontaktu z dnem
W portach
Nieco inaczej wykonujemy manewr cumowania w porcie. Tu mamy do wyboru możliwość cumowania dziobem, rufą czy burtą. Jeżeli cumujemy dziobem albo rufą to korzystamy z istniejących w porcie muringów lub bojek ustawionych przed keją. Coraz rzadziej spotyka się porty, w których musimy korzystać z własnej kotwicy.
Cumujemy burtą
Podchodzimy do kei i podobnie jak podczas cumowania na rzece rzucamy cumę dziobową. Po jej obłożeniu rzucamy cumę rufową i również obkładamy na pomoście. Pozostaje jeszcze wydać i obłożyć szpring rufowy i łódka jest stabilnie zacumowana. Oczywiście można jeszcze dla pewności założyć szpring dziobowy. Warto w tym miejscu przypomnieć, że cuma, szpring i pomost tworzą trójkąt, najbardziej stabilny wielokąt. To dzięki niemu rufa bądź dziób stoją sztywno przy kei.
Cumowanie dziobem
Jeżeli zamierzamy cumować dziobem do kei w porcie, w którym należy użyć kotwicy, to po jej przygotowaniu, rzucamy ją na wprost miejsca, które zamierzamy zająć, na tyle daleko żeby lina kotwiczna miała odpowiednią długość. Niestety, nie zawsze da się uzyskać długość nie mniejszą niż pięciokrotna głębokość, ponieważ w niektórych portach keje są ustawiane dość blisko siebie. Wtedy rzucamy kotwicę najdalej jak to możliwe. Po dopłynięciu do kei rzucamy cumę dziobową i obkładamy ją na pachołku. Można też założyć drugą cumę dziobową z drugiej burty jachtu i obłożyć ją na sąsiednim pachołku. Wówczas mamy tak samo stabilny trójkąt, którego bokami są obie cumy i pomost pomiędzy pachołkami. Po obłożeniu cum czas wybrać linę kotwiczną.
Do zacumowania dziobu z wykorzystaniem dwóch pachołków możemy też użyć jednej odpowiednio długiej liny. Jeden koniec obkładamy na pachołku na pomoście. Następnie knagujemy linę na knadze dziobowej, a drugi koniec podajemy z drugiej burty na ląd. Po obłożeniu końca liny na drugim pachołku, knagujemy ją na drugiej burcie.
Muringi i boje
Jeśli podchodzimy dziobem do kei w porcie, w którym są boje, to uprzednio musimy przygotować cumę, którą ją chwycimy. Najlepiej jeśli jej długość pozwoli złapać boję nabiegowo. To znacznie ułatwi nam podejście.
Boję łapiemy z rufy. Złapanie boi z dziobu i przełożenie cumy przez ucho jest znacznie trudniejsze. Po przełożeniu cumy przez ucho boi podchodzimy dziobem do kei i obkładamy cumy dziobowe, tak jak już to opisano przy cumowaniu z użyciem kotwicy. Po obłożeniu cum dziobowych wybieramy cumę rufową którą złapaliśmy boję. Cumując dziobem w porcie, w którym są muringi dochodzimy do kei, cumą dziobową łapiemy pachołek. Następnie (najlepiej bosakiem) łapiemy linkę którym muring jest przywiązany do kei. Wyciągamy go z wody i knagujemy na knadze rufowej. Teraz możemy przystąpić do założenia cum dziobowych tak jak to zostało opisane wcześniej. Na koniec wybieramy mocno linę muringu i knagujemy. Jeżeli zamierzamy podejść rufą do kei, to odpowiednio wcześniej należałoby wyjąć z wody płetwę steru pawężowego i w trakcie podchodzenia sterować silnikiem. Miecz też warto nieco unieść.
W porcie z muringami po uprzednim podniesieniu płetwy sterowej i uniesieniu miecza dochodzimy rufą do kei, łapiemy cumą pachołek, a bosakiem podnosimy muring z wody. Muring knagujemy luźno na dziobie i dopiero wtedy obkładamy obie cumy rufowe na pachołkach. Na koniec wybieramy muring.
Y bomy
Jeżeli stajemy burtą przy Y-bomie to musimy założyć dwa szpringi – dziobowy i rufowy oraz cumę dziobową z burty przeciwnej do tej, którą stoimy przy Y-bomie. Dobrze jest, gdy uda się też założyć drugą cumę dziobową z burty, na której mamy szpringi. Jeżeli zamierzamy podejść do kei rufą, to podobnie z knagi rufowej na burcie przeciwnej do Y-bomu podajemy cumę na keję, a z knagi rufowej przy Y-bomie zakładamy szpring rufowy. Z dziobu podajemy na Y-bom szpring dziobowy. Jeżeli jeszcze uda się założyć cumę rufową z burty przy Y-bomie, to będziemy mieli komplet.
www.nowezagle.pl
